Przyznam, że słowo "gluten" zaczęło mnie przerażać. Wszędzie słyszę o posiłkach dla dzieci bezglutenowych, część mam ostrzega mnie by dziecku czasem go nie podawać przed skończeniem 3 lat. Mam koleżankę, która jest uczulona na gluten i wiem mniej więcej co ona je - dlatego mnie zastanawiało, dlaczego go nie podawać skoro jest np. w kaszy mannie a ona jest głównie spożywana przez dzieci.
Bo gluten jest białkiem, które mamy w zbożach - jęczmień, owies, pszenica czy żyto. Nie jest to coś trującego, jednak ważne jest by sprawdzić czy nasz maluch toleruje gluten. Nietolerancja objawia się m.in. bólami brzuszka, wzdęciami. Dlatego na początek podaje się maluchami bardzo niewielkie ilości produktu glutenowego - łyżeczkę na dzień i się obserwuje. Przyznam, że metodę prób i błędów, ciągle miałam wałkowaną na studiach - studiowałam chemię i obiecałam sobie, że nigdy więcej, a tu przy dziecku znów ona się pojawia :/
Dziś przeczytałam ten artykuł klik i mnie zaskoczyło - to czekać, czy podawać gluten? I w jakiej postaci?
Mam też problem z deserkami - Tosia ciągle dostaje jabłuszko, czasem z bananem i nie wiem jak to urozmaicić? Póki co gotuję sama - choć przyznam, że dwa słoiczki kupne już dostała, tak się po prostu złożyło.