Cel dnia: Tosia ma zobaczyć Świętego Mikołaja.
Stąd najpierw coś zjeść, bo wybraliśmy się do centrum od razu po zajęciach muzycznych. Tosia po raz pierwszy usiadła w wysokim krzesełku w restauracji i jak widać była zadowolona, że wszystko widzi. Po deserku dałam jej grzechotki do zabawy, to próbowała nimi zagłuszyć innych gości :)
Po obiadku ruszyliśmy na jarmark świąteczny, który odbywa się w naszym mieście, trwa tylko trzy dni 6-8 grudnia. Niestety gdy dotarliśmy do zagrody Mikołaja Tosia już spala i szkoda było mi ją budzić. Tosia na dodatek płacze na widok ludzi z brodą czy wąsami, więc nie wiem jakby zareagowała na Mikołaja.
Jarmark może i mały, ale mi się naprawdę podobał. Przyszły wspomnienia z Węgier, gdzie takie jarmarki były prawie w każdej miejscowości, tam to był magiczny czas. Mam nadzieję, że kiedyś Tosia tam pojedzie.
A wieczorem gdy dotarliśmy do domu, Tosia rządna wrażeń - bo wyspana, spać już nie chciała.