I jesteśmy po chrzcinach. Postanowiliśmy zrobić małe przyjęcie dla najbliższych - i tak wyszło nam 17 osób.
Ceremonia odbyła się 24 sierpnia o godzinie 18.00. Spokojna krótka msza. Miałam obawy co do zachowania Tosi i się nie pomyliłam. W kościele płakała. Głos księdza przez głośnik ją denerwował i bardzo głośno wyrażała swe niezadowolenie. Pomógł palec Taty dany jej do gryzienia, smoczka nie chciała. Na najważniejszy moment - polania główki, zasnęła.
Nie kupowałam białej szatki, uważałam, że to zbędny wydatek. Tosia miała tzw. białą serwetkę z nadrukiem na chrzest i oczywiście świecę. Wystąpiła w białej sukience z różowymi kwiatkami i zielonymi listkami. W kościele postanowiła zdjąć sobie opaskę i skarpetki :) Wyglądała pięknie.
Ja chcę do domu!!! :)
Tuż przed polaniem główki.
i po krzyku:)
OdpowiedzUsuńCudna Tosieńka :*
OdpowiedzUsuńA u nas taki zwyczaj,że szatke kupuje chrzestna a świece chrzestny :)
pieknie wygladala :)
OdpowiedzUsuńu nas tez taki zwyczaj ze ubranie i szatke tzw chrzczonke kupuje chrzestna a swiecie i oplate za chrzest uiszcza chrzestny :)
śliczna Niunia :)
OdpowiedzUsuńSlodzinka:*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuz nie jest mala poganka haha :)
OdpowiedzUsuńalez ona już duuuża:)
OdpowiedzUsuńi jak płakała podczas chrztu to ładnie będzie śpiewac, hehe :)
Ale słodka niunia :) Ślicznie wyglądała...no i jest już aniołkiem :)
OdpowiedzUsuńojjj jaka slodka:*
OdpowiedzUsuń